Przymiarki do poledwicy wołowej ["tenderloin"]

Zaczynam przymierzać się do zrobienia polędwicy wołowej. Jeśli chodzi o oferty mięsa to widzę, że za kilkogram poledwicy trzeba liczyć około 70-100 PLN [a za argentyńską 150-170 PLN] Hm... widziałem ostatnio w makro coś co na etykiecie nazywało się "polędwica cygańska" i kosztowało około 30 PLN za kilogram ale nie zdecydowałem się, nie więrząc że możliwe jest sprzedawanie polędwicy w cenie niższej niż antrykot. Nie jest to mozliwe biorąc pod uwagę że w całej krowie jest poledwiczki tylko kilka kilo. Myślę, że to była "cyganiona" poledwica, czyli ligawa albo coś w tym rodzaju po nazwą handlową odpowiednią dla zapewnienia obrotów. [Po moich doświadczeniem ze zrobieniem rozbratela, nie zamierzam już ryzykować z pieczeniem miesa, które będzie nadawało się tylko na gulasz.] Potwierdza się. Polędwica cygańska to ligawa - przestrzega przed fatalną pomyłką sam Pascal, kuchcik z TVN.
Wracając więc do polędwicy, zaczynam przeglądać zasoby w youtube, które dotycza tego tematu. Hm -- oto ciekawy opis na temat wersji z patelni. Tę wersję zostawimy sobie na później, ale trzeba zapamiętać tu opis na sos, który kucharze pokazuje w druguej części filmu.


Najbardziej mnie interesuje wersja pieczenia poledwicy. W podlączonym powyżej linku do Pascala jest kilka wskazówek, dotyczących między innymi tego jak radzić sobie ze zwężającym się "ogonem" polędwicy aby nie wysechł w trakcie pieczenia: trzeba go zawinać i dowiązać do grubszej części.

Przygotowanie polędwicy
Trzeba zdjać wszystkie nabłonki itd.


Proces gotowania/pieczenia
To jest kuchnia którą już widzieliśmy na innym polcanym przeze mnie filmie. Musze powiedzeć, że styl tych gości bardzo do mnie przemawia -- "pierwsza rzecz to trzeba się czegoś napić" ;-)




Jest też kilka sekund na temat przygotowania mięsa...


Uwaga: Pascal radzi aby piekarnik nagrzać do 240 st. C. Hm... ciekawe. Amerykańscy przyjaciele mówią o 180 stopniach, że wystarczy. Ja pozostanę przy okolicach 200.

Rodzaj mięsa wołowego zwany "befsztykiem"


Od pewnego czasu eksperymentujemy pomiędzy antrykotem i befsztykiem. W zasadzie poza tymi dwoma jeszcze zostaje do przećwiczenia polędwica. Było ostatnio kilka udanych (chyba) biesiad.
Były pieczenie duże i małe. Były sosy bardziej i mnie udane. Wino zawsze było dobre. Podsumowania? No, raczej większe sukcesy (pewniejsze) są przy robieniu wołowiny w piecu niż na patelni. Mam za wolne reakcje na szybką ocenę czy już zdejmować z patelni czy nie - refleks i pewność trafności oceny twardości mięsa są tam bardziej wymagane. ;-)
Cała befsztykowa przygoda zmierza już w kierunku eksperymentu z polędwica, który definitywnie niedługo zostanie podjęty...

Befsztyk w domu z kumplami

Zobilismy sobie wreszcie męską imprezę, bez żon itp. Można było przygotować wołowinę w wersji medium rare, czyli średniowypieczoną - bez ryzyka że panie będą kręcić noskiem, że to jest pół surowe...



Produkty
Co było do zjedzenia? Hm...
  • Antrykot wołowy dojrzewający wcześniej 21 dni (Sokołów: "Wołowina dojrzała"), bez marynaty, tylko przyprawiony mieszanką "Montreal Steak", mięska było 1,6 kg na (4 facetów wcale nie za dużo);
  • Ziemniaczki z tymiankiem pieczone;
  • Sos zrobiony na bazie soku z mięsa, sosy sojowego, czerwonego wina;
  • Plus: sałata z sosem winegret i drobiazgami, oliwki, świeży chleb.
Robocizna
Oczywiście roboty przy tym nie było dużo, wkońcu to jedzenie dla facetów. Mięso wyjałem z lodówki 1,5 h przed pieczeniem. Wymysłem, wysuszyłem skórkę, natarłem przyprawą i pozostawiłem w spokoju. Termometr zamontowany w mięso przed samym pieczeniem pokazywał że w środku jest około 15 stopni.
Zmiemniaczki pociąłem na plasteki. W 1/2 filiżanki zrobiłem meszaninę oleju (zwykłego) z tymiankiem, a potem wlałem to do naczynia z pokrojonymi ziemnikami (warto odlać sok z ziemniaków jeśli się puścił do tego czasu) i dobrze wymieszałem (liście tymianku fajnie się przyczepiają do ziemniaków).

Pieczenie
No jak zwykle pieczenie trwało nieco dłużej niż zakładałem. Chyba z 90 minut. Dobrze że było wino (chłopaki po staropolsku zrobili w tym czasie półlitra). Tak, czy owak trzeba polegać na termometrze. Wyjąłem jak temperatura w mięsie wynosiła 64 stopnie.
Po wyjęciu, mięso odpoczywało przez 15 minut, a my zrobiliśmy sos do mięsa. Waldek zredukował wino zmieszane z sokiem który wyciekł z pieczeni, dodaliśmy sos sojowy i gotowe. Teraz można było już krojić mięso (w tym czasie ostygło/doszło). Rozkrojenie pokazało piękny różowy i pachnący środek pieczeni z brązowięjącymi brzegami.



Wrażenia
Może dlatego, że byłem najbardziej trzeźwy z całej paczki ale muszę powiedzieć, że smakowało mi bardzo! Już następnego dnia rano myślałem, żeby to powtórzyć. ;-) Yummy! Tym razem kroiłem mięso na dość cienkie plastry - to jest chyba najlepsze rozwiązanie. Bezwstydnie, ale muszę przyznać, że jestem zadowolony z efektu.
[Jedna korekta: następnym razem kończę pieczenie przy 62 stopniach]

Wołowa pieczeń wersja prosta - tutorial

Pieczeń wołowa po amerykańsku wersja prosta.

Steki "medium rare" - tutorial

Tym razem kilka słów na temat domowego robienia steków, które amerykanie uważają za swoje bardzo tradycyjne danie. Odnalazłem bardzo interesujący klip, który zamieszczam poniżej, a który przećwiczyłem osobiscie na 2 kawałkach świeżego mięska wołowego.

Myślę, że chłopaki z Teksasu wiedzą jak to robić. A roboty nie ma z tym dużo: potrzebna tylko dobra patelnia, mięso, przyprawy i termometr (zalecam). Do popicia czerwone wino i chleb na zakąskę (warzywa też zalecam).



Moje doświadczenia z tą instrukcją postępowania są pozytywne, tylko że wskazane jest uzycie termometru (który bez problemu można kupić w hipermarkecie). Kilka podstawowych zasad:
  1. nie dawać na patelnię wody, oleju, masła - nic: surowa patelnia!
  2. nie przegrzać patelni (żeliwnej albo innej "grubodennej"), wystarczy położyć mięso na gorącej, rozgrzanej (bez przesady) bo w przeciwnym razie mięso o grubości 2,5 - 3cm spali się z wierzchu zanim zdąży zrobić się w środku,
  3. postępować jak na filmie i nie panikować (!) -- ja położyłem na 3 minuty na stronę "a" potem na 3 min. na stronę "b", potem ponownie i jak kolor na wierzchu się lekko zmienił, zacząłem bawić się z termometrem (pierwszy raz w życiu),
  4. uważaj aby sonda termometru nie była zanurzona w tłuszczu ani nie dotykała kości, bo taki pomiar nie będzie dobrze informował o temperaturze mięsa,
  5. pamiętaj, że zalecana przez nich temparatura 145 st. F to około 62 st. C - tyle trzeba osiągnąć w środku mięsa dla steka medium rare (średniowypieczonego, bez krwi). Ściągasz z gazu jak termometr dojdzie do tego poziomu,
  6. nie traktuj swojego steku szpikulcami, widelcami, itp. - sok ma pozostać wewnątrz mięsa, pory mają być zamknięte (przez smażenie) i tylko tego musisz dopilnować,
  7. Temperatura wewnątrz mięsa nadal działa na stek po wyłączeniu gazu, czyli obróbka termiczna trwa dlatego zaleca się przez 3-5 minuty zostawić mięso w spokoju.
Ja jak dotąd zrobiłem 2 wersje tego steku, w obu przypadkach było to mięso bez marynaty. Na szczęście miałem fajną przyprawę (kombinacja ziół) przywiezioną z USA, ale myślę że natarcie ziołami prowansalskimi, solą i pieprzem też będzie dobre. Wino do jedzenia jest konieczne!

Beef stew - czyli gulasz wołowy po amerykańsku

Odkrywamy wołowinę. To będzie chyba początek cyklu postów, bo znalazłem całą serię rzeczy, które wręcz wciągaja mnie do kuchni. Oto coś co wydaje się idealnym rozwiązaniem dla każdego faceta: proste, efektowne, pożywne, i dobry podkład pod "aktywne życie".


Wszystkie składniki są podane w klipie w przekładzie na polskie jednostki idą z grubsza tak:
1,5 kg wołowiny
1 duża cebula
4 pomidory
1/4 kg drobnej marchewki
1 papryka czerwona
2 małe rzepy
2 łyżki stołowe tapioki (nie wiem gdzie kupić)
1/2 filiżanki bułki tartej
2 szklanki wina
1/4 kg mrożonej perłowej cebulki.


Zawsze szczegółowo i pedantycznie przygotowuję się do gotowania jakiegoś dania po raz pierwszy. Szkoda marnować produktów, szczególnie jeśli przepis wyraźnie zaleca robienie czegoś w taki, a nie inny sposób.

Tym razem zauważyłem, że wszystkie filmowe przepisy prezentowane na różnych forach typu youtube pokazują, że gotowanie tego gulaszu trzeba przeprowadzić w garnku żeliwnym. Oczywiście nie mieliśmy w domu takiego garnka więc szybki skok do allegro.pl, ceneo.pl i... Zgroza: emaliowany z obu stron garnek żeliwny kosztuje majątek [np: Le Creuset , poj. 3,3 litra kosztuje 586 pln (!)]. Co prawda taki zakup jest jednorazowy, ale dla mnie jest to koszt poza granicami dopuszczalności. Całe szczęście, że nie zrobiłem głupstwa kupując w internecie pod wpływem impulsu, bo w Tesco znalazłem od ręki noname'owy garnek tego typu za 100 pln. Czyli jak widać nie zawsze w sieci jest najlepsza oferta. A mój garnek jest cały żeliwny razem z uchwytem pokrywki, czyli nie muszę się bać że coś odpadnie w wyniku grzania go w piekarniku, przypalenia, spękania. Dobrze.

Oto jeszcze jedna wariacja tego gulaszu, tym razem jako podstawowa wersja od chłopców z Teksasu. Myślę, że mając przećwiczone te 2 kombinacje można podejmować się własnych eksperymentów. My Polacy pewnie powrzucamy tam dodatkowo ziemniaki i kapustę - sam tego sprobuję. ;-)